Ile razy odwiedzono tego bloga?

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 4.


"Poczułam coś lepkiego na nodze. W zapachu i konsystencji było obrzydliwe, więc szybko podeszłam do światła. O nie.

Otworzyłam torbę. Wszystkie cztery jaja się stłukły. Aż Diam przestał się śmiać. Spojrzał na mnie przerażony.
-Cały wysiłek na marne... - Wyszeptał.
-Mamy resztki, może na coś się zdadzą. Ale jak my stąd wyjdziemy?
Pomyślał chwilę, po czym spojrzał na mnie pełen skupienia. 
-Sve?
-Tak?
-Już po nas..."


-Dobra, jakie są możliwe rozwiązania? - Starałam się myśleć racjonalnie
-Eee, więc tak: albo nie wiadomo, jakim cudem nas znajdą, albo zginiemy tutaj. Możemy też spróbować się stąd wydostać. 
-Tylko jak? - Zastanowiłam się. Wstałam i pomacałam ściany. Były idealnie gładkie, nie mieliśmy jak wyjść. Nie było o co oprzeć stóp.
-Nie wyjdziemy w ten sposób. 
-Mam pomysł. - Diam chwycił mnie za ramię. - Wejdziesz mi na plecy, podciągniesz się i wyjdziesz.
-A ty? 
-Pójdziesz po pomoc. Ja tu poczekam.
-Nie! Diam, nie zostawię cię. 
-Nie mamy wyboru! - Wkurzył się.
-Zawsze są dwie drogi. Tylko od nas zależy, którą z nich podążymy.

***

-Dobra, połóż nogi na moje ramiona. Powoli będę się podnosił, a ty trzymaj się ściany. Spróbuj chwycić jakiś korzeń. - Poinstruował mnie.

Zrobiłam tak, jak nakazał. Bałam się, że odchylę się i spadnę. Diam ma prawie siedem stóp wysokości, więc upadek byłby dość bolesny. 

Chłopak zaczął się powoli podnosić. Błądziłam dłońmi po ścianie w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym złapać. Powierzchnia była zupełnie gładka, więc wbijałam palce w ziemię. Światło było coraz bliżej. Oznaczało to, że zaraz znajdę się poza dołem. Moja głowa już była na równi ściółki, kiedy się zatrzymałam. 

-Stoję już wyprostowany. Dosięgasz? - Zapytał.
-Nie. Ale czekaj. - Wyciągnęłam ręce. Trawa była dość wytrzymała, więc owinęłam ją sobie wokół dłoni. Policzyłam do trzech i mocno się podciągnęłam. Wykonując szybkie ruchy jakimś cudem znalazłam się poz dołem. 

-Diam, udało mi się. - Powiedziałam dumna z siebie jak wtedy, gdy uszyłam koc. 
-Przecież widzę. - Zaśmiał się. - Chwyć torbę. - Rzucił ją w górę, ale oczywiście nie złapałam. Resztki jaj wyciekły na ściółkę. 
-O Bogowie... Diam!
-Co się stało?! - Wykrzyczał.
-Nie złapałam...

Diam domyślił się, o co chodzi. Kazał mi pozbierać to z trawy. Tak zrobiłam. Śmierdziało niemiłosiernie. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym mu podać, żeby się wspiął. Nie było tu lian, które bez problemu mogliśmy znaleźć na każdym drzewie w osadzie. Jedynym, co było na tyle długie i wytrzymałe, była gałąź leżąca nieopodal mnie. Jeden problem - była spróchniała.

-Diam! Znalazłam gałąź, ale jest spróchniała... Co robimy?
-Na pewno nie ma nic innego? 
-No nie. - Na wszelki wypadek rozejrzałam się jeszcze raz. 
-Dobra, daj tę gałąź. 

Chwyciłam ją i podałam Diamowi, trzymając za drugi koniec. Zaczęłam ciągnąć, idąc w tył. Chłopak odpychał się nogami. Już prawie wyszedł, kiedy rozległ się trzask i tuż po tym huk spadającego ciała. Chłopak krzyknął.
-Nic ci nie jest? - Dopadłam do krawędzi dołu. Biedak leżał na ziemi, trzymając się za nogę.
-Sve, chyba skręciłem kostkę. - Wystękał z bólem.
-Bogowie, co my teraz zrobimy? 

Zachciało mi się płakać. Bezsens tej sytuacji jak i ona sama mnie przytłoczyły. Chodziłam dookoła zastanawiając się, co robić. 
-Sve, musisz iść po pomoc. 
-Nie zostawię cię!
-Nie ma innego wyjścia. Nic mi nie będzie, spokojnie. 

Usiadłam. Nie było żadnego innego rozwiązania. Nagle coś mi się przypomniało.
-Nie mamy Białego Korzenia. - Powiedziałam jakby do siebie.
-Co? - Nie zrozumiał.
-Diam, nie mamy Białego Korzenia. I tak nie możemy wracać. 
-Fakt. Ale Białe Korzenie rosną na bagnach. A to spory kawał stąd. 
-Co my teraz zrobimy? 
-Ty pójdziesz po pomoc, a ja poczekam.


<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

Ps. Jedna stopa to 30 cm :)

Info o rozdziałach są zawsze na asku:http://ask.fm/Znajoma2000
Napisz mi, że ćzytasz, nie bój się wyrazić swojej opinii, nawet negatywnej :)

Pamiętaj o komentarzu! 
Kliknij "+1" i "obserwuj". Dzięki! :)


Moje blogi:
Fan Fiction o JDabrowsky (zakończone):http://froncala.blogspot.com/
Po Froncolsku. Mój mały świat:http://pofroncolsku.blogspot.com/



To co? Do następnego rozdziału!


4 komentarze:

  1. Wysokości dwa metry z groszem ;oo

    OdpowiedzUsuń
  2. Froncala... Jesteś najlepsza!!!! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi intrygująco! Kochana ta Sve, że nie chce zostawić Diama samego :)
    http://sloiczeknutelli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń