-Sve! Wstawaj!
Niechętnie wyszłam z domku. Poruszenie wśród mieszkańców wioski oznaczało, że mężczyźni wrócili z polowania. Szybko ruszyłam do Madre, która wraz z innymi kobietami czyściła mięso. Ostrym kawałkiem ociosanego kamienia odcinałam skórę.
-Zostaw już. My damy sobie radę. Zanieś skóry do Starszyzny i pomóż chłopcom z ogniem. - Nakazała Madre. Zebrałam ciężkie płaty i plamiąc się krwią ruszyłam na poszukiwania Wodza.
Stał przy Potoku, nerwowo machając rękoma. Kłócił się z Patro, który zawsze kieruje polowaniami, jest najsilniejszy w Klanie. Zmierzając w ich kierunku usłyszałam tylko:
-Zwołaj ludzi. Jutro wyruszamy na Północ. - Wódz chciał kontynuować, ale zobaczywszy mnie momentalnie zamilkł. Odebrał ode mnie skóry i nakazał odejść.
W drodze powrotnej zbierałam gałązki i korę, potrzebne do wzniecenia ognia. W mojej głowie cały czas kołatały się słowa Wodza. "Jutro wyruszamy na Północ". Zawsze kiedy wędrujemy oznacza to tylko jedno. Niebezpieczeństwo.
Całe naręcze drwa zrzuciłam tuż koło ognia. Oczywiście Bello musiał pokazać, jaki jest wspaniały.
-Co, Sve? Udajesz mężczyznę? W sumie, to już tak wyglądasz, ale powinieneś nosić więcej drewna. Jesteś za słaby, Sve.
-Jestem dziewczyną, Bello! Zapamiętaj sobie.
-Nie wyglądasz, Sve. Nie masz ani kobiecego ciała, ani twarzy.
Nie wytrzymałam. Rzuciłam się na niego. Tarzaliśmy się po ziemi. Diam chciał mnie odciągnąć, zanim Bello zrobi coś głupiego. On nie może mnie uderzyć. To największa hańba. Jeśli to zrobi, zostaje natychmiast wyrzucony z Klanu, bezwzględnie.
Diam chwycił mnie za rękę i pobiegliśmy w las. Mijaliśmy drzewa i zdziwionych członków Klanu, którzy po chwili zaczynali się śmiać. Zatrzymaliśmy się za Dębem ciężko dysząc.
-Sve, nie przejmuj się nim, to zwykła świnia. - Wydyszał czule.
-Wiem, Diam. Ale to nie zmienia faktu, że tylko pogłębia moje kompleksy. - Uroniłam łzę.
-Ohh, Sve. Nie płacz. Przecież wiesz, że jesteś piękna. - Dotknął dłonią mój policzek. - Wiesz, od dawna chciałem ci to powie..
-Sve! Diam! Chodźcie jeść! - Madre wyczuła moment. Co ja bym bez niej zrobiła. Udając radosną pobiegłam po jedzenie. Diam był tuż za mną, ale jakby przygaszony.
Wzięłam miskę i czekałam, aż udziec się upiecze. Diam ze spuszczoną głową grzebał w ziemi patykiem. Zrobiło mi się przykro. Od tak dawna się we mnie podkochuje. Myśli, że o tym nie wiem. Tylko, że ja do niego nic nie czuję. Jest tylko moim przyjacielem. Znamy się od kołyski, jest o wiosnę starszy ode mnie. Za dwie pełnie skończy siedemnaście wiosen. Ja pełnię temu skończyłam szesnaście. Jest dla mnie strasznie ważny, ale nie w ten sposób.
Po skończonym posiłku pomagałam Madre szyć. Ości ryby nie są najtwardszym tworzywem na igły, jeśli ktoś nie umie się nimi posługiwać. Złamałam już trzy. Madre zaczęła się denerwować. Na szczęście przyszła Amma i ją uspokoiła. Nakazała jej zrobić stworzyć włókno, a sama przysiadła i od podstaw wszystko mi wyjaśniła. Z Ammą nie mamy wspólnych więzi krwi, ale bardzo ją kocham. Nie bez powodu jest głową Klanu.
Ponownie ukłułam się igłą.
-Nie będę tego robić! Nie umiem! - Zaczęłam krzyczeć i rzucać włóknem, a Amma wciąż była spokojna. Delikatnie chwyciła mnie za dłoń.
-Kochanie, spokojnie. Podnieś igłę. Weź włókno. Przełóż włókno przez igłę. Proste, prawda?
-No proste. - Odpowiedziałam nadal zdenerwowana.
-Przekłuj igłą skórę i pociągnij, aż włókno się naciągnie. Proste?
-Tak, proste.
-No widzisz. Teraz zrób to samo, ale od góry. Wbij igłę od góry, nie od dołu. Naciągnij włókno. Widzisz, jakie to proste? Nie ma co krzyczeć ani się denerwować. Teraz tak samo, tylko od dołu. Naprzemiennie góra-dół.
Uszyłam swój pierwszy w życiu koc. Jestem z siebie taka dumna. Chciałam od razu pochwalić się Diamowi. Pobiegłam do jego domu. Weszłam, ale był pusty. Usłyszałam śmiech Prinses. Obeszłam lepiankę dookoła... Diam chwytał za rękę Prinses a ona się śmiała. Nie wiem, dlaczego, ale nie mogłam znieść tego widoku. Szybko odeszłam, niestety Diam już mnie zauważył. Zawołał za mną kilka razy, nie odwróciłam się. Rzuciłam koc gdzieś do rowu i pobiegłam w las. Gonił mnie.
Chciałam go zgubić. Nie miałam zamiaru z nim teraz rozmawiać. Pomyliłam się co do niego. Znalazłam się za Dębem. Nie namyślając się długo zaczęłam się na niego wspinać.
-Sve! Sve, nie chowaj się! Porozmawiajmy, to nie tak, jak myślisz!
Chodził dookoła drzewa nie mając pojęcia, że znajduję się nad nim. Po chwili chodzenia usiadł dokładnie pode mną, pod Dębem. Schował twarz w dłonie i nie ruszał się. Już myślałam, że zasnął lub płacze, ale z zamkniętymi oczami uniósł głowę do tyłu, w górę. Trzymał ją tak przez chwilę.
Chciałam się przemieścić, żeby mnie nie zobaczył, ale gałąź pode mną zatrzeszczała. W tej samej pozycji Diam otworzył oczy. Od razu wstał patrząc przerażony w górę.
-Sve! Natychmiast zejdź!
-Nie zejdę.
-Zejdź, zrobisz coś sobie!
-Nie zejdę.
-Sve, nie zachowuj się jak dziecko. Porozmawiajmy!
-Ale ja nie zejdę... Nie umiem. - Zaczęłam płakać. Jestem bardzo emocjonalna.
-Dobra, czekaj! Nic nie rób, idę po ciebie.
Minęła chwila i już był przy mnie.
- Teraz tę stopę postaw tu, tak... A tę tu. Chwyć tę gałąź po lewej i trzymaj się jej mocno.
Jakiś czas później byliśmy na dole. Przytulił mnie czule.
-Co ci przyszło do głowy? - Zapytał zmartwiony.
-Sama nie wiem... - Przyznałam zgodnie z prawdą.
-Sve, musimy porozmawiać. - Przerwał nam Patro.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Info o rozdziałach są zawsze na asku: http://ask.fm/Znajoma2000
Pamiętaj o komentarzu! Ps. Jeśli chcecie wiedzieć, co oznaczają imiona, zapraszam do tłumacza Google :3 każde imię ma inne znaczenie :) (opcja wykryj język)
Kliknij "+1" i "obserwuj". Dzięki! :)
To co? Do następnego rozdziału!
Super ten nowy projekt!
OdpowiedzUsuńMega :)
OdpowiedzUsuńMega rozdział ;3
OdpowiedzUsuń